wtorek, 23 października 2012

Zdjąć buty czy nie zdejmować?


Ostatnio w blogosferze zaczytałam się postem, z tematyki tak zwanego "savoir vivre'u"  Było w nim napisane, że ludzie jeśli są gościnni powinni prosić by ich goście wchodzili do ich domu w butach. Ponoć wytarcie butów w wycieraczkę jest wystarczające. Dodatkowo nasz "gość" może mieć dziurawą skarpetę, spocone nogi i będzie mu wstyd zdjąć te buty, więc niech lepiej ich nie zdejmuje. No tak, polska gościnność - Gość w dom, Bóg w dom.



Wiecie, co - a mnie to gówno obchodzi. Jak się wchodzi do mojego domu to się buty zdejmuje i koniec kropka - nie pasuje komuś? Niech nie przychodzi i tyle. Nie po to do jasnej anielki -latam ze szczotą, ścierą i odkurzaczem co drugi dzień by mi ludziska brud, ślinę i odchody wnosili! Mało tego jeśeli się komuś nogi pocą - niech używa antyperspirantów i talku, a skarpety można zeszyć. Jak ktoś o siebie nie dba - nie moja wina. Druga sprawa to, to że szpilki niszczą mi panele...

Jeszcze chwila i Mała zacznie chodzić może za pół roku może za odrobinę więcej i jak sobie ktoś wyobraża - fakt że małe dziecko ma jakąś wciśniętą frazę w mózg "co do rączki to do buzi" - i buciory po świeżo upranym dywanie.

Zgodnie z tym co wyczytałam to, że oferuje ludziom tak zwane kapcie dla gości to czysta oznaka mojego złego wychowania. Przecież skoro gość ma swoje buty to po co mu jakieś domowe?  (Mam dla gości kapcie plastikowe które są często myte - ale co tam...)

Mało tego, jeśli mój gość zdejmie buty wchodząc do mego domu - to też jest źle wychowany...

"Gość w domu, powinien być goszczony. " - tak napisał autor posta, a ja powiem swoje "gospodarz i jego dom powinien być szanowany".

Wiadomo, że faceta od licznika, hydraulika, listonosza czy księdza po kolędzie wpuszczę w butach - choć na pewno nie z radością. Różnica jest taka że to są tak zwane wizyty techniczno - oficjalne.

Sama jak wybieram się do kogoś - nie zdejmuje butów tylko i wyłącznie w wypadku gdy jest to na życzenie osoby u której jestem. W pozostałych sytuacjach buty zostawiam przed drzwiami. Dla mnie jest to okazanie szacunku dla osoby która to mieszkanie sprząta. 

Co ciekawsze i pewnie zainteresuje większość czytelniczek mojego bloga zainteresuje, autorem tego posta jest mężczyzna, którego posty komentują prawie same kobiety ;)

15 komentarzy:

  1. Ja zawsze jak wchodzę to zostawiam buty w przedpokoju, czy jak to tam, zależy od mieszkania, w każdym bądź przy drzwiach wejściowych. U mnie goście chodzą, jak chcą, choć zazwyczaj zdzejmują ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. U Nas jest zwyczaj ściągania butów, jednak co prawda to prawda nie wszyscy tak robią, czym denerwują mojego Małżonka ( w końcu to on u nas w domu sprząta). Jednak mamy też pewną zasadę jak ktoś ściągnie buty, przyjmujemy go w salonie, jak nie ściągnie to kuchnia (wiadomo, szkoda dywanu, parkietu, a w przedpokoju i kuchni i tak są płytki, więc szybko zmyje)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja zawsze buty ściągam, chyba, że ktoś mówi, żeby tego nie robić :) U siebie w domu nie chodzę w butach, to dlaczego miałabym chodzić u kogoś?

    OdpowiedzUsuń
  4. ja nie znoszę jak ktoś mi w butach wchodzi do domu! te zasady są nie dzisiejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas wszyscy ściągają, ale u moich rodziców się nie ściąga i mój tato tego też nie robi jak przychodzi do nas. Ale w jego przypadku to nawet dobrze, bo niestety z higieną jest na bakier.
    A jak już się do kogoś wybieram to sprawdzam czy to co mam na nogach jest w całości, choć zdarza mi się że w bucie czuję, że coś puszcza, ale zapas trzymam w torebce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z Tobą!
    U mnie w domu zdejmuje się butki po wejściu do mieszkania i ja też zawsze zdejmuję u znajomych.
    Argumenty dziurawej skarpetki czy czegośtam jeszcze nie przemawiają do mnie! Kto chodzi w gości w dziurawej skarpecie?:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również zgadzam się z Tobą!
    Mimo, że mam na całym parterze terakotę to wolę jak goście ściągają buty, bo mój mały chodzi na boso i po co ma dreptać po piasku czy innych śmieciach. Chyba, że robimy jakąś imprezę to wtedy wszyscy chodzą w butach. Jeśli idę do kogoś to też ściągam buty ale jeśli ktoś nie ściąga u mnie to wtedy i ja nie ściągam u tego kogoś - ot taka moja wredna natura ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja zawsze zdejmuję, nawet jeśli ktoś mówi, że nie trzeba. Po prostu wypada uszanować czyjąś pracę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Serdecznie zapraszam do candy z okazji pierwszych urodzin naszego bloga gdzie zdobyć można bardzo fajną książkę oraz kilka dodatków :) To już ostatni dzień na zgłoszenia...
    http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2012/08/urodzinowe-candy.html

    Oraz na Halloweenowy konkurs gdzie do wygrania jest bon o wartości 40zł do zrealizowania w księgarni Gandalf :)
    http://babylandiaa.blogspot.com/2012/10/halloweenowa-niespodzianka.html

    Bardzo przepraszam za spam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja zawsze zdejmuje buty przed wejściem do kogoś chyba że ktoś mówi że mam nie zdejmować. osobiście nie wymagam zdejmowania butów.

    OdpowiedzUsuń
  11. U nas buty się zdejmuje i my zdejmujemy gdy idziemy do kogoś. Ot i tyle. Popieram Cię w całości.

    OdpowiedzUsuń
  12. do bani takie zasady, zwlaszcz jesienia i zima :((( Szanując gospodarza zawsze buty sie sciaga!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dopóki nie było Malucha goście nie ściągali u mnie butów, chyba że sami woleli być bez. Ale teraz jak Maluch lata po podłodze w całym mieszkaniu to każdy sam zdejmuje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny blog :D :D wyróżnia się na tle "mamowej" blogosfery....hmmmm wszystkim po prostu ;) formą, treścią, humorem :) na pewno zostanę na dłużej ;) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za podzielenie się Twoją opinią.
Zapraszam ponownie :)

Ps. Komentarze ze spamem są usuwane.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.