poniedziałek, 29 października 2012

Największa zmora prezentowa w rodzinie.

źródło

Ostatnio z okazji urodzin Męża Mego Drogiego pisałam post o ciężkim wyborze prezentu dla mężczyzny, jednak po dzisiejszym dniu stwierdzam z nieukrywaną przykrością, że dużo gorzej ludzie mają ze mną. Nie wiem czy to z wrodzonego chamstwa, które od zawsze maluje mi się na czole czy z innych bliżej nieokreślonych powodów - Nie umiem okazać radości z niechcianego prezentu. Nigdy nie umiałam. Dodatkowo jestem wybredna jak wszyscy diabli. Chciałoby się rzec "jeszcze się taki nie urodził - co by mi prezentem dogodził" - no chyba liczyć te prezenty które sama sobie wybrałam czy kupiłam.


Mam wyjątkowo specyficzny gust, w który wielu osobom nie udaje się wstrzelić. Mimo, że ja znalazłabym około 1000 prezentów idealnych - wręcz stworzonych dla mnie. Są miliony rzeczy które chciałabym sobie kupić - wiadomo, że fundusze dość skutecznie mnie wstrzymują. Inni jakoś prawie od razu uznają że to rzeczy nie dla mnie i na pewno nie będą mi się podobać.

Przykładem powyższych słów jest dzień dzisiejszy, no właśnie. Jest okazja są prezenty. Chciane lub mniej chciane - zazwyczaj oczywiście te mniej chciane.

Z samego rana otrzymałam prezenta nr. 1 - zestaw kolczyków od mojej Sis. W tym 4 pary z piórkami... Skąd wpadła na taki piórkowy pomysł, ano zbieg nietrafnych zdarzeń. Podejrzałam ją kiedyś jak przymierzała jedne pióra, ona siedemnastka może takie pściu-bździu nosić na uszach. Pytam się Sis - kupić Ci? Sis na to, że za drogie. Odpuściłam, jednak cały sezon gdy byłam z nią na zakupach a właściwie na przeglądach sklepów, zagadywałam ją o różne ptasie resztki, by jej kupić. W ten sposób ubzdurała sobie, że mi się takie podobają... No cóż zdarza się. Życie. Nie wspomnę, że prawie wszystkie pozostałe pary mi się podobają.

Mąż przychodzi z pracy z uśmiechem daje mi prezent, bo wie że marzyła mi się książka Sparksa. Otwieram patrzę i Zonk. Książkę którą zakupił mi Mąż już mam i to od kilku miesięcy. On patrzy i nie wierzy, stwierdza: "niemożliwe na półkach nie ma". Ja na to "-nie ma bo mama czyta". Co ciekawsze w zeszłym roku było identycznie. Ale cóż życie.

Moja mama wycwaniona i znająca mnie na wylot, podczas ostatnich zakupów po prostu zapłaciła za moje "torby" i z uśmiechem Mona Lizy stwierdziła, że to właśnie mój prezent. Cwana bestia. W sumie jednak wcale jej się nie dziwię. Miała z głowy największego upiora prezentowego w rodzinie. 

Wybaczcie, ale ja naprawdę nie pamiętam okazji, żebym była zadowolona z prezentu i zawsze wszystkie te okazji które mają na celu obdarowanie mnie czymś kończą się moimi nerwami.
W każdym bądź razie po 27 latach niezadowolenia z prezentów muszę chyba zrobić swą własną Listę Życzeń i może wtedy w końcu będę zadowolona ze wszystkiego w 99% bo pewnie i tak kupią wszystko w innym odcieniu.

Ps. To nie jest z niewdzięczności... Ja po prostu mam chyba za dużo w dupie. A może mam aż tak sprecyzowane życzenia.

13 komentarzy:

  1. Nie Ty jedna, jedna koleżanka namiętnie kupuje nam kolczyki srebrne podobno, już nie o to chodzi, ale mają średnicę 0,5 cm i się boję założyć, bo zgubię, jak to już kiedyś zrobiłam. Druga koleżanka kupuje mi krem ujędrniający, który wydaje mamie. Ja to bym wolała książkę, już obojętnie jaką albo kasę i bym sobie kupiła co chcę ;) 100 lat wogóle ;) Skorpionico, temu jesteś taka wybredna ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Skąd ja to znam!
    Pamiętam jak się rozbeczałam ze złości (dosłownie! i serio) jak od mojego chłopaka (teraz już małżona) dostałam w prezencie srebrny łańcuszek z wisiorkiem i pidżamę. Masakra- łańcuch sięgał mi pępka i był wstrętny. A do tego dorzucił niebieską polarową pidżamę z miśkiem na środku i pantalonami jak dla babci. Wiem, że mam urodziny zimą i chciał, aby mi było ciepło, ale dolał tym oliwy do ognia. Od tamtej pory zawsze pyta. Nie ma co prawda elementu zaskoczenia, ale przynajmniej unikamy w ten sposób nieporozumień ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też z tych chamskich i ode mnie po pierwszym jęknięciu żadnego prezentu byś już nie dostała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie jęczę, u mnie na twarzy widać. Ja nawet próbuje się uśmiechać. :)

      Usuń
    2. to pewnie nie mogłabys byc aktorką ;)

      Usuń
  4. Wszystkiego naj :-)
    Z prezentem dla mnie też ciężko trafić, więc nie jesteś sama;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż, przynajmniej dostajesz prezenty. Ja dopiero od dwóch lat, pod choinkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego najlepszego z okazji imienin:) a następna notkę poprosimy listę prezentów, które chciałabyś dostać:)

    OdpowiedzUsuń
  7. O masz! No to mają z Tobą problem:) Wręcz każdemu listę prezentów i już, tylko niech się skonsultują między sobą, żebyś nie dostała pięciu takich samych rzeczy:P
    Wszystkiego najlepszego:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. mój mąż nadal uczy się robić mi prezenty, jeszcze ma z tym mały problem. moi rodzice znają mnie jednak bardzo dobrze i zawsze robią trafione prezenty.

    OdpowiedzUsuń
  9. ha,ha,ha... a mnie tam wszystkie prezenty ciesza ;) z reszta maz zawsze trafia najlepiej ;)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za podzielenie się Twoją opinią.
Zapraszam ponownie :)

Ps. Komentarze ze spamem są usuwane.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.