wtorek, 25 września 2012

Stop klapsom? O nie!


Jestem stałą czytelniczką kilku, kilkunastu blogów. Od jakiegoś czasu panuje trend: "Kocham! Nie daje klapsów. Klaps to bicie" i inne tego typu farmazony. A ja się nie zgadzam z tym stwierdzeniem zresztą jak 73% Polaków - tylko ja nie boję się powiedzieć o tym głośno.


Sama wychowałam się w rodzinie gdzie klapsy dawano - rzadko, ale dawano. Jakoś nie wspominam tego źle. Tylko strach przed klapsem w kilku przypadkach uratował mnie przed zrobieniem jakieś dziecinnej głupoty. Najbardziej zapamiętałam jak w wieku lat 6 uciekałam mamie do koleżanki na całe popołudnie - kiedy to nawet miałam zakaz wychodzenia z podwórka (mieszkaliśmy w domku jednorodzinnym). Po powrocie po dobrych kilku godzinach dostałam kilka klapsów - i co?- więcej tak nie zrobiłam. Nie wspominam tego jako traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa. Nawet sądzę, że nic innego by nie pomogło, bo wszelkie prośby, tłumaczenia, zakazy, nakazy i kary - na mnie w ogóle nie działały. Bałam się tylko klapsa a bardziej chyba wstydu, że na klapsa "zasłużyłam".

Oczywiście klaps i jego rozdawanie jest sprawą budzącą wiele kontrowersji. Zależy od rodzica który daje go dziecku i od tego jak to dziecko reaguje. O ile dla mnie i mojego tyłka była to doskonała metoda wychowawcza o tyle na moją siostrę to w ogóle nie działało - jej trzeba było wpłynąć na ambicje, Na moją koleżankę działało tylko budzenie współczucia - na zasadzie jak nie będziesz grzeczna to się mama rozchoruje - i tak dalej. Każdy musi mieć sposób na swoje dziecko i klaps jest stety lub niestety jednym z nich.

Widziałam też przypadki w których nic nie działało, a rodzice klapsa nie dawali bo bezstresowe wychowanie i inne bzdety. Oni dwulatkowi tłumaczyli wszystko od podstaw, że tak nie wolno i tak dalej. Dziecko coś tam rozumiało reszty nie. Nie chciało wyjść ze sklepu, chowali się mu i czekali aż się rozryczy żeby wpłynąć mu na psyche. Dziecko ryczało w niebogłosy - i co uważacie że to lepsza metoda wychowawcza niż klaps lub często nie tyle klaps co postraszenie, że dostanie lanie?

Od razu wszystkim którzy mnie wyzwą od najgorszych (bo przecież dzieci chce bić) wyjaśnię. Dziecka swojego nigdy nie uderzyłam i nie zamierzam tego zrobić przez najbliższy czas. Jeśli natomiast w późniejszych etapach jego życia - uznam to za stosowne i ściśle uzasadnione na pewno nie zawaham się klapsa użyć.

Dawanie klapsów czy, jak to autorzy akcji "stop klapsom" nazwali, bicie dziecka dla mnie to nie to samo. Bicie to coś traumatycznego, coś co zostawia trwały ślad psychiczny lub fizyczny na osobie bitej. Bicie to maltretowanie i krzywda. A jaką krzywdę zrobili mi rodzice? Wychowali mnie na dobrego i normalnego człowieka, który im za to serdecznie dziękuje.

A jak wy pamiętacie klapsy? Uważacie że to coś złego?

9 komentarzy:

  1. ja uwazam ze powinno sie wychowywac dzieci bez bicia, ale kazdy ma inne podejscie

    OdpowiedzUsuń
  2. A ją się z tobą zgadzam. Choć nie wyobrażam sobie na ta chwilę uderzyć Tomaszka ale jak już tłumaczenia nie pomogą to i pupke pacnac trzeba tooze czasem uchronić dziecko przed dużo powazniejszymi błędami. To tak w skrócie bo mogła bym się rozwijać nad tym tematem.

    OdpowiedzUsuń
  3. ''(...) im bardziej cię znieważano, tym mocniejsze stawało się twoje przekonanie, że jesteś zły, i tym gorliwiej idealizowałeś swych rodziców. (...) Jednakże idealizując rodziców, znieważone dziecko musi tym samym uwierzyć, że to ono samo ponosi odpowiedzialność za zniewagę (...)'' John Bradshaw ''Powrót do swego wewnętrznego domu. Jak odzyskać i otoczyć opieką swoje wewnętrzne dziecko'' Wydawnictwo Medium, str. 124/125.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytat super - jesteś na pewno osobą która każdy chciałby mieć po swojej stronie w trakcie dyskusji o przekonania. Jednak kiedyś jak Twoje dziecko będzie mówiło że jesteś super idealną matką - ktoś może powiedzieć - pewnie biła dziecko ;)

      Usuń
  4. Klaps jest oznaką słabości rodzica. Owszem dobrym straszakiem też, ale do pewnego momentu. Chyba nie chciałabym żeby moje dziecko się mnie bało - to kiepska podstawa szacunku...

    Ja pamiętam wiele "klapsów"..wiele o tym rozmawialiśmy z rodzicami, potem, w dorosłym już życiu i wiesz co? Nie mam im tego za złe, tylko dlatego, że oni tego żałują. Nie potrafili inaczej wtedy, a dziś wiedzą, że postąpiliby inaczej. Miałabym nadal żal, gdyby klaps dla nich był rzeczą normalną...

    Dając klapsa dwulatkowi pokazujemy mu jasno - można bić. I on to zapamięta, nie słowa mamusi "nie bij".

    OdpowiedzUsuń
  5. BTW - ja mam tylko jedno pragnienie co do wychowania Młodej - żebym miała tyle siły, by nie stosować żadnej agresji, ani fizycznej, ani psychicznej w kierunku własnej córki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozprawiać można długo - każdy ma swoje zdanie na ten temat i dzięki Bogu ma prawo do wychowania dzieci po swojemu. Uważam że lepszy jest klaps niż psychiczny terror, który fundują niektóre matki nie klapiące dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem klapsom głęboko przeciwna. Nie jest to dla mnie metoda wychowawcza, a oznaka bezradności rodzica. Nie uważam też, że istnieje coś takiego jak bezstresowe wychowanie ;) Wieżę jednak, że można wychować dziecko bez agresji. Ale to tylko moje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za podzielenie się Twoją opinią.
Zapraszam ponownie :)

Ps. Komentarze ze spamem są usuwane.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.